Wojna, to brzmi i wygląda strasznie i choć to nie u nas, to jednak po sąsiedzku, a zawsze hałas od sąsiada budzi i nas. Ciężko, byśmy liczyli na to, że wszystko pozostanie bez zmian, bo te zmiany odczuje cała nasza część Europy i to bardzo szybko. Niestety, najszybciej poczują straty nasze portfele. Wielu zadaje sobie teraz pytanie, a co z nieruchomościami?
Strach i panika
Gdy nadchodzi wojna, ludzie się boją i tę panikę widać na każdym kroku. To panika kieruje tymi, którzy stoją w kolejkach na stacjach benzynowych, pod bankomatami czy pod biurami paszportowymi. Nie ma co ukrywać, jeszcze dwa tygodnie temu, każda z tych osób zapewne powiedziałaby, że warto kupić nieruchomość, bo od przynajmniej dekady nic nie ochrania lepiej naszych pieniędzy przed inflacją, a dziś… Dziś raczej wszyscy powiedzą, że przecież w razie czego, mieszkania na plecy nie zabierzemy i nie uciekniemy z nim z kraju. Tak, panika to zły doradca. Wygrają ci, którzy zachowają spokój i skorzystają z okazji, bo te mogą pojawić się na rynku.
Wzrost stóp
Panikują wszyscy, także wszyscy ci, którzy do tej pory chętnie inwestowali w rynki wschodnie, czyli między innymi u nas, w Czechach czy na Węgrzech. To sprawia, że kapitał odpływa, a przy rosnącej inflacji oznacza gwałtowny spadek wartości złotówki. Rekordowe ceny dolara czy euro to nie tylko „wina” tych małych graczy, którzy kupują w kantorach fizyczne banknoty, by napchać nimi poduszkę. Jedyny sposób, aby zatrzymać ten proces to podnoszenie stóp procentowych i należy liczyć się z tym, że Rada Polityki Pieniężnej jeszcze sięgnie po tą broń. A to oznacza, że nie tylko wzrosną raty kredytów tych, którzy je spłacają, ale też znacząco spadnie zdolność kredytowa większości z nas.
Ale i wzrost cen
Jest jeszcze jedna sprawa, o której budowlańcy sporo mówili już w czasie pandemii, gdy ulubionym argumentem opóźniania prac stały się „zakłócenia łańcucha dostaw”, zamiast zwyczajowego prawa budowlańców (w końcu opóźnienia to branżowa tradycja). Już wtedy był to powód gwałtownego wzrostu cen. Teraz notujemy wzrosty niespodziewana, a sankcje nałożone na Rosję, choć bezdyskusyjnie potrzebne, odbiją się czkawką, wszystkim tym, którzy potrzebują stali, betonu i innych materiałów. Deweloperzy już wiedzą, że budują za zdecydowanie większe pieniądze, zwłaszcza że, z dnia na dzień stracili nieco tańszych, Ukraińskich robotników, którzy wrócili, by walczyć za swoją ojczyznę.
Nadmiar gotówki? Jest rozwiązanie
A może pomyśleć o zmianie klimatu? Nadmiar pieniędzy można ulokować w ciekawych nieruchomościach, jeśli tylko pamiętamy, że świat nie ogranicza się do Polski. Może modna Hiszpania, choć kilka przepisów, choćby ten o zajmowaniu pustostanów może być kłopotliwych. A może, wprawdzie nie unijna, ale piękna i ciepła, a przede wszystkim tania Bułgaria? W końcu nigdzie nie jest powiedziane, że trzeba mieć nieruchomość w Polsce.
Wreszcie, wszelki wypadek
Jak mawiały nasze babcie, gdy idzie wojna, kupuj węgiel. Teraz rzecz jasna nie kupisz benzyny na zapas i nie zmagazynujesz ropy, ale pozbycie się wszystkich oszczędności tylko po to, by kupić mieszkanie, to czysta głupota. Jeśli nie masz zapasu, daj sobie spokój i nadal wynajmuj mieszkanie. Tylko postaraj się o dobrą, długoterminową umowę. Za moment zmieni się także rynek najmu. Wszyscy ci Ukraińcy, który przyjeżdżają do Polski, na razie mieszkają za darmo. Tak jest np. we Wrocławiu. Według opisu sytuacji zamieszczonego przed redaktorów portalu Wrocław Info, uchodźcy wojenni na ten moment mają zapewnione darmowe noclegi. Jednak zapewne za chwile ta sytuacja zacznie zmierzać w kierunku stabilizacji i fala ludzi zaleje rynek najmu komercyjnego, a więc ceny znacząco wzrosną. Zabezpiecz się korzystną umową i spokojnie czekaj na okazję lub stabilizację sytuacji.